sobota, 17 października 2009

zabawki, ozdobinki

Fajnie mi. W środku dnia puszczam na dworze bańki mydlane. Całkiem duże i sporo. Przechodnie patrzą, spoglądają ukradkiem, czają się by spojrzeć. Albo o oczywiste dla nich co robię albo wesołe. A co robię?
Stwarzam wspomnienia Larysce. Tak, by kiedyś pomyślała: Acha, a świat taki piękny i wesoły jest. Jest dobrze. Jak dobrze mi jest.
Takich chwil zauroczenia dziecko potrzebuje jak najwięcej. Tak myślę. Ozdoby i zabwki, z którymi ma styczność też powinny zostawiać po sobie dobry ślad w głowie. Dlatego też, staram się robić takie ozdobniki ręcznie, i szukać odpowiednich inspiracji. Tego będzie tu dużo, więc pomału. Powolutku.
W natłoku tandetnego plastiku gubimy styl, dobrą estetykę, smak. Bardzo szybko wprowadzamy dziecko w machinę konsumpcjonizmu. Jednakże jak dać niemowlęciu coś na poziomie by sobie krzydy nie zrobiło? Patrzę na knapę. Pluszaki, plastik, guma. Zabawki edukacyjne.. wykręć szyję, to zagra, ugryź uszy bo twarde.. oj drżę o moje psy jak młoda dorośnie. Czas na edukację.










Brak komentarzy: